wtorek, 1 września 2015

Wisła, Stożek + Ustroń, Palenica

Za dwa tygodnie Mistrzostwa Europy DH, więc wybraliśmy się sprawdzić jak wygląda Stożek przed tą wielką imprezą.

W Wiśle nie byłem już bardzo długo, ale zawsze kojarzyłem to miejsce jako przyjazne rowerzystom - to się nie zmieniło. Dobre ceny, miła obsługa i smaczne spaghetti za 9zł.

Trasa na Mistrzostwa Europy jest na prawdę konkretna. Są duże hopy, korzenie, rockgardeny i bardzo strome fragmenty, więc wstydu nie będzie. Trasa jest taka jak powinna być. Ja na moim enduro miałem problem, żeby ją bezproblemowo pokonać. Są miejsca w których jeśli się zatrzymasz, to już bez zejścia z roweru nie ruszysz. Bardzo dobrze jednak, że chłopaki się nie ograniczają. Nie raz już widziałem w internecie jakieś narzekania, na to że hopy za duże albo za trudne, ale aktualnie moim zdaniem nie ma się do czego przyczepić. Może jedynie ostatnia hopa mogłaby mieć dłuższe lądowanie, ale to tylko na oko, bo nie latałem. 13 września oczywiście jadę pooglądać na żywo i szczerze mówiąc, to już nie umiem się doczekać. Przy okazji nabrałem opinii, że trasa na której w tym roku odbyły się Mistrzostwa Polski DH, chyba nie do końca była godna tej rangi imprezy. To w Wiśle jest prawdziwa trasa DH. Ta w Kasinie jest amatorska. Jeśli ktoś po Kasinie wyrobiłby sobie opinię, że downhill wcale nie jest taki trudny jak się wydaje, to na Stożku mocno by się zaskoczył.

Zresztą zobaczcie dzisiejszego helmetcama:


Ze względu na poziom trasy dh, więcej pojeździłem po A-linie. Ten jest w porządku, ale trochę zaniedbany. Nie wiem czy nikt go nie używa, czy po prostu nie ma teraz czasu, żeby się nim zająć, ale cieszyłbym się jakby był w lepszym stanie. No i może przydałoby się więcej hopek w dolnych partiach trasy. Na pewno linia ma większy potencjał.

Na Stożku zrobiliśmy 7 zjazdów i to było w sam raz. Trase DH oczywiście można katować dłużej, bo jest tam sporo rzeczy do opanowania, ale na jazdę z przewagą a-line'a wystarczyło, żeby się nie znudzić.

Później uderzyliśmy na Palenicę. Słyszałem trochę negatywnych opinii, więc jechałem z lekko sceptycznym nastawieniem, ale po testach uważam, że nie ma tragedii. Na moim rowerze w zasadzie mogę tam pojeździć więcej niż na Stożku. Przy wyciągu jest info że mamy do dyspozycji 8 tras ale to nie prawda. Na miejscu spotkaliśmy chłopaków z Oświęcimia, którzy powiedzieli nam, że przywieźli swoje łopaty i grabki i posprzątali trochę trasę, dlatego uszanowanie dla nich za chęci, bo nie oni powinni to robić. Oczywiście takie rzeczy jak dwie duże dziury w drewnianej kładce są niedopuszczalne! Ogólnie na Palenicy jest kilka opcji zjazdu (niestety bardzo podobnych), jest też trochę dropów i gapów (choć te są raczej dla wprawionych), więc jest tam co robić przynajmniej przez 5 zjazdów.

Na obydwu miejscówkach nie ma niestety żadnej płynnej trasy, a po moich kilku wypadach widzę, że takie mi najbardziej odpowiadają. I Stożek i Palenica mają trasy, na których trzeba trochę walczyć z rowerem i mocno uważać na zakrętach. A wystarczyłoby czasem zrobić po prostu trochę wyższe bandy.

Opcja z połączeniem obydwu miejscówek podczas jednego wyjazdu wydaje się być idealna. 5-7 zjazdów na Stożku i kolejne 5-7 na Palenicy, pozwala wystarczająco się najeździć i nie wynudzić. Na cały dzień wyłącznie do Wisły lub do Ustronia bym się jednak nie wybrał. Trzymam mocno kciuki za rozwój tych miejscówek, bo super byłoby mieć gdzieś w pobliżu chociaż jedną szeroką trasę, z wysokimi bandami i większą ilością hopek.

No i mocno zachęcam żeby wybrać się 13 września na Mistrzostwa Europy, bo jestem pewien, że to będą dobre zawody.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz